poniedziałek, 11 maja 2009

weekendowo

W ostatni weekend byliśmy na spływie Dunajcem. Pojechaliśmy we czwórkę: ja, mój M. i jego kolega z pracy z dziewczyną. Pogoda nam dopisała, mimo, że zapowiadało się inaczej. Towarzystwo było super. Świetnie się bawiliśmy. Ja po raz pierwszy na jednoosobowym kajaku na Dunajcu. Strasznie bałam się wywrotki i nie chodziło wcale o to, że nie umiem pływać (byłam przecież w kapoku) , ale o to, że woda była strasznie zimna:) Na szczęście nie wylądowałam w niej, chociaż parę razy zawisłam na kamieniach i musiałam zamoczyć nogi. Ale szum fal, piękne widoki, słoneczko i woda tryskająca na twarz wynagradzały wszelkie niedogodności. Myślę, że towarzysze wyprawy mieli takie same odczucia.
Zamieszczam parę zdjęć, tylko swoich, ponieważ nie pytałam o zgodę znajomych.



do startu gotowa...

jest po prostu super, a jeszcze długa droga przed nami...

profesjonalistka... hehehe

nie ma to jak piękne góry w tle...

czasem woda chlapie w twarz...

i można sobie ją pociągnąć nosem, co widać po minie

są też miejsca gdzie można się zrelaksować...

i "zbliżyć" :)) Kamila będzie wiedzieć o co chodzi:)


A na koniec na rozweselenie:
Ja też pójdę w ślady taty...



Coś w tym jest, bo ze słów, które Kamil wypowiada, słowo "kajak" brzmi najładniej i najwyraźniej:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz